Witam was bardzo serdecznie, jak zwykle znowu po długiej przerwie, ale niestety klasa maturalna prawie w ogóle nie zna terminu czas wolny. Ale nie odchodząc od tematu dzisiaj mam dla was recenzję paletki 15 matowych cieni do powiek Hard Candy.
Zacznijmy może od tego, że jest to paletka 15 matowych cieni, zarówno w ciemnych jak i w jasnych odcieniach.
PIGMENTACJA?
Pigmentacją bywa różnie, ponieważ o ile w ciemniejszych odcieniach jest ona bardzo dobra i nie trzeba wiele cienia aby było go widać na powiece, tak w jaśniejszych odcieniach jest ona gorsza i naprawdę trzeba chwilę się namęczyć, aby coś z nimi zrobić widocznego na naszej powiece.
TRWAŁOŚĆ
Miałam już parę okazji do wykorzystania tej paletki m.in 18, studniówka, poprawiny jak i równie dobrze w codziennym makijażu. Jak oceniam trwałość cieni? No i tutaj jest znowu podział na trwałość jaśniejszych cieni, która w porównaniu z trwałością ciemniejszych odcieni jest gorsza. O ile ciemne cienie wytrzymują każdą większą imprezę albo wf, siłownie tak jaśniejszych cieni po 2/3h nie ma już praktycznie na naszej powiece. Jedyne co łączy jaśniejsze i ciemniejsze cienie jest to, że nie "rolują się" na powiece.
OGÓLNA OCENA
Paletka ma swoje mocne strony, którymi są ciemniejsze odcienie, posiadające bardzo dobrą pigmentację i trwałość oraz wady, czyli jasne cienie, których trwałość i pigmentacja nie są powalające i trzeba się jednak namęczyć trochę nimi, aby były widoczne. Mocną stroną paletki jest też to, że cienie nie "rolują się" nam na powiece. Kupiłam tą paletkę za ok.10$ czyli k.40 zł i muszę przyznać, że za taką cenę oczekiwałam czegoś lepszego, w szczególności w związku z jasnymi odcieniami. Dla mnie ta paletka ma mocne 5/10. Jeżeli używacie zazwyczaj tylko ciemnych odcieni to będzie ona w miarę dobra, ale jak już wspomniałam problem zaczyna się, gdy chcemy coś zdziałać z jasnymi cieniami.
To by było na tyle. Mam nadzieję, że recenzja trochę wam pomoże, a ja tym czasem znowu uciekam do książek. Do usłyszenia!